Wiki
Początkujący miłośnik
Dołączył: 17 Lip 2012
Posty: 14 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/4
Skąd: z Dąbrowy Górniczej Płeć:
|
|
Wysłany: Wto 19:28, 17 Lip 2012 Temat postu: O kastracji... |
|
|
Wiele osób obawia się kastracji - ludzie obawiaja sie narkozy, samego zabiegu, komplikacji i tego co bedzie pozniej.
Tymczasem kastracja jest zabiegiem bardzo prostym i nie ma w nim praktycznie żadnej filozofii.
Jedyne ryzyko wiąże się z narkozą i jest ono naprawde minimalne.
Taka sama narkozę daje sie np. psu czy kotu, by usunąć mu kamień z zebow, albo by na przyklad ...ogolić królika (bo jakoś wiele osób sie na takie coś decyduje).
Sama znam zaledwie dwa przypadki, gdy zwierzak podczas operacji przestał oddychać : jeden to pies (u niego też doszło do zatrzymania akcji serca), drugi króilk - oba były w fatalnym stanie fizycznym i u nich operacje były o wiele poważniejsze.
U królika - zatkanie żołądka ze sterylizacją i gdy został przyniesiony był juz nieprzytomny; natomiast u psa (yorka) : nowotwór macicy wielkości pięści.
Jednak to, że zwierzeta przestały oddychać (u jednego serce przestało bić), nie oznacza, że nie przeżyły - przeżyły, jak najbardziej.
Wracając do tematu to kastruje się najczęściej zwierzęta zdrowe, w pełni sił , co sprawia, ze ryzyko komplikacji związanych z narkoza jest naprawdę minimalne.
Oczywiscie nie jest zerowe, bo zawsze jakieś tam ryzyko istnieje.
Sama kastracja jest zabiegiem naprawdę BARDZO prostym, a ze Dwukwiat akurat wczoraj ja przeszedł wklejam Wam zdjęcia.
Podróż do lecznicy (u mnie - dwie godziny autobusami)a jest to stres - o dziwo, Dwukwiat w autobusie sobie drzemał (tzn. położył się na boku, ziewnął, poprawił pozycję i poszedł spac)
Dojście do autobusu.
Dotarliśmy do lecznicy , czekamy na wolną chwilę, w której będzie mógł stracić jądra.
Nadeszła ta chwila. Dwukwiacik dostał zastrzyk i poszedł spać...
No to ulożenie do odpowiedniej pozycji, golenie i dezynfekcja jąder (zdjecie 1: jąderka jeszcze włochate, 2 po dezynfekcji)
Już na stole, skalpel w ręku , nacięcie na wyjęcie jądra.
Jąderko zostaje wyciągnięte (zdj.1) po czym podwiązane (wyjaśnienie co jest czym - to ciemne z żyłkami - jądro, to jasniejsze czego jest dość dużo - tłuszcz, od jądra odchodzi taki jakby cieniutki przewodzik - jest to powrózek nasienny z nasieniowodem - i to własnie się odcina, na zdjęciu podwiązka się schowała)
jądro jest ucinane.
i zaszywamy (2 szwy)
drugie jądro zostaje "uzewnętrznione" i to samo co poprzednio
Tuż po zabiegu wszystko wygląda tak :
dochodzi alu - spray (funkcja dezynfekująca i ochronna)
No i budzimy się.
Całosć - jakieś 10 - 15 minut. Na koniec świniak dostaje srodek na wybudzenie, antybiotyk i gdy zacznie sie budzic - przeciwbolowy. Antybiotyk (zaleznie od weta) powtarza sie okolo 2 -3 razy, srodek przeciwbolowy natomast raz (na drugi dzien) za chwilę jeszcze dorzucę zdjęcia z dzis.
Pole operacyjne normalnie wygląda inaczej - gaza został użyta na potrzeby sesji zdjeciowej. Rękawiczek natomiast nie ma ze względu na to, że bez reękawiczek jest lepsza precyzja no i podczas klastracji nie grzebie sie zwierzakowi w brzuchu - dlatego niezbedne nie sa.
Dzień po kastracji.
Jako że czesto pojawiają się pytania o koszt i odpowiedni wiek, więc dodam jeszcze - Koszt kastracji wynosi od 50 - 100 zł. - jeśli jakiś wet żada więcej - to najzwyczajniej w świecie zdziera kasę. Odpowiedni wiek natomiast to od pół roku wzwyż - przy czym nie ma górnej granicy wieku
Nie dodaję zdjęć ponieważ wd. mnie są one drastyczne...
Post został pochwalony 0 razy
|
|